Archiwum listopad 2003


lis 30 2003 Vianocturna ? Nie na temat..
Komentarze: 2

Mój numer gg jest nieaktualny. Nie załatwiam spraw osobistych ze znajomymi z netu, czyli z wami.Rzadnych bliższych kontaktów, z kimkolwiek nie będę utrzymywać. Na forum będę pisać.Jak ktoś ma do mnie jakieś wąty, to na PW, lub na maila : turquoise.draka@interia.pl
Jeśli kogoś to interesuje, to na oficjalnej Mangazynu, w dziale arty, pod nickiem Mirror jest moja praca.

Taką wstawiłam sobie sygnaturę pod nickiem, na forum. Wszystko fajnie, tylko czemu ja tak wcale nie myślę ? To największa hipokryzja jaką w życiu napisałam, tzn.nie dosłownie. To hipokryzja w hipokryzji. Paranoja. Bo ja tak wcale nie uważam. Ja naprawdę potrzebuję przyjaciół, a sprawiam wrażenie zupelnie odwrotne :/ Dlaczego tak mi z tym ciężko ? Czy aż tak się uzależniłam. To naprawdę niekorzystna sytuacja i to mi absolutnie nie odpowiada. Wykasowałam gadulca, tlena i inne komunikatory. Ale ciągle mam pokusę, żeby założyć numer z powrotem i chociaż popatrzeć na stasus: "dostępny". Tak, wiem że jest świrnięta. Tak, wiem, że nikt mnie nie rozumie i nie próbuje zrozumieć. Tak, właśnie tak. Ja siebie nie rozumiem. To przede wszsytkim.I wiem, że jestem większą idiotką i hipokrytką niż C.H.,A.E. i Q. razem wzięte. I zdaję sobie sparwę, jak bardzo mi ich brak. Nawet tych ich wszystkich złośliwości. Naprawdę. Naprawdę jest mi ciężko.

morderczyni : :
lis 30 2003 Zbyt ostre czy źle wyprofilowane ?
Komentarze: 4

"My -
Zgubiliśmy się w połowie drogi
Między Mną a Tobą
Między razem a osobno
Na skrzyżowaniu „samotność”.

Pobłądziliśmy między zakrętami
Zbyt ostre były czy źle wyprofilowane?
A może zbyt szybko, zbyt nieostrożnie
Chcieliśmy je pokonać.
"

Właściwie to zawsze ma się doła. Nie ma osoby, która by go nigdy nie miała. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale nie istnieje szczęście dokonałe. Myślę, że w stanie "doła" wiele można się nauczyć. To się potem przydaję. To nie głupie. Bo trzeba być  taką jak życie -bezlitosną, wyrachowaną,wredną i złośliwą. Nie pozwolić na to, by niszczyli. Trzeba samemu niszczyć, aby nie być zniszczonym.Wiara i zaufanie nie istnieją. Nie ufam nawet sobie i nie będę ufać. Zaufanie prowadzi do błędów, a błędy są niekorzystne. Przegrana jest niekorzystna. Trzeba wygrywać i nie pozwolić, by inni wygrali. Nie pozwolić, na to, by inni zawładnęli moim życiem.Przyjaźń i miłość to tylko złudzenia, nie polega się na złudzeniach. Cóż by tu jeszcze? Wspominałam, że traktuje ludzi jak przedmioty? Że mam często huśtawki nastrojów? Że nie moge sie zdecydować, jaka mam być? Że to własnie toworzy mnie? Że wszyscy mi ufają, i to jest ich błąd? Że to jest ich błąd, bo nie mam zamiaru trzymać ich tajemnic. Ale jeśli chcę, to umiem dochowac tajemnicy na bardzo długo?

 

 

morderczyni : :
lis 29 2003 Pain in my soul..
Komentarze: 2

To już trzecia notka dzisiaj. Pisanie jej świadczy chyba o potrzebie wyżalenia się. Nie mam komu, więc padło na bloga. I potwornie boli. Świadomość boli. Serce boli. Wiedza boli. Życie boli. A lustro odbija moją twarz, odkrywa strzępy marzeń. W pękniętym szkle, widać anorektyczną czternastolatkę, o długich czarnych włosach i zielono-niebieskich oczach. Czternastolatka, ubrana w długą, czarną spódnicę z godetami, czarny gorset z tiulem. Umalowana na biało twarz, czarny cień na powiekach, czarne rzęsy, krwistoczerwona szminka na ustach, długie czerwone paznokcie. Długie, blade sznyty na rękach.Czarne, wysokie do kolan glany. Widzę siebie. I płaczę. Co z tego, że jestem sobą ? Co z tego, że próbuję dać się polubić ? Co z tego, że nigdy mi się nie uda tak naprawdę niczego zrobić w życiu ? Co z tego, że nikogo nie obchodzi co czuję ? Jednostka przecież nic nie znaczy.. Życie to największa kara, jaka może spotkać człowieka. A śmierć jest wyzwoleniem. Chociaż nie żąłuję niczego, nigdy nie byłam szczęśliwa.

morderczyni : :
lis 29 2003 Say you love me, say you love me .. please.....
Komentarze: 6

Wiecie co mnie wkurza ? Ja. Przede wszystkim, ja siebie wkurzam. Dopiero, potem, wy. I nienawidzę tego uczucia, przez które jestem taka..obojętna..apatyczna. W poprzedniej notce, napisałam coś odwrotnego. Stwierdzam, że to hipokryzja, lub nieświadoma ironia. W obu przypadkach mam rację. Albo powinnam ją mieć, polegająć na mojej pokrętnej logice, na której nie można polegać. Tak, czy siak, mam kurew, mieszane uczucia odnośnie tego..hmm.."życia". Potrafię cały dzień się śmiać jak wariatka, a potem przepłakać całą noc, bez jakichś konkretnych powodów. Bez przerwy mam huśtawki nastrojów. Taka jestem. I jestem naprawdę zła. Na wszystko i na wszsytkich i jak już wyżej pisałam, najbardziej na siebie. Za to, że w pewnych momentach, chowam głowę w piasek, bo nie wiem, co zrobić. Za to, że nie pozwalam sobie pomóc. Może ja jestem jakąś masochistką, albo co ? O_o Raczej nie. Wątpię. Ja poprostu jestem inna. Psychiczna. Nazywać to można jak się chce, ale fakt jest faktem i zawsze nim będzie. Mogę wmówić sobie, że Go nie kocham  i w to uwierzyć, prawda ? Tak najłatwiej. Ktoś, mi kiedyś powiedział, żebym nie przejmowała się niczym, bo i tak kiedyś wszsytko będzie tylko odległym wspomnieniem. Jeśli patrząc na z tego punktu widzenia, to całe życie, jest wspomnieniem. Może tak naprawdę jest. Czasami sie nad tym zastanawiam. Czasami wydaję mi się, że tak, byłoby lepiej. Chciałabym, żeby niektóre chwile nigdy się nie skończyły. Żeby niektóre wspomnienia wróciły..Kurew..mam coraz gorszy nastrój. Pewnie zaraz ostro się zdołuję, słuchając dołujących piosenek. Pewnei znowu przepłaczę całą noc w poszukiwaniu K.S, albo innej dorgiej mi osoby, o którą wymazałam z pamięci, albo przynajmniej starałam się ją wymazać. Czytałam kiedyś, że tak naprawdę niczego się nei zapomina, tylko że niechciane wspomnienia, ukrywa sie głęboko, głęboko w podświadomości. Podobno, przez takie wspomnienia powstają sny. Ale to tylko teoria. Nie chciałabym, żeby tak było.

morderczyni : :
lis 29 2003 A rose for the dead..
Komentarze: 3

Właściwie, jak na mnie, to nie jest najgorzej. Nie mam jakiegoś specjalnie ostrego doła. Poprostu apatia. Jestem apatyczna, myślę apatycznie. I to chyba wyjdzie mi na dobrze. Czasami, naprawdę potrzebuję..czegoś..uczucia, które mogłoby sprawić, że te wszystkie problemy, głupie słowa i osoby w jednej chwili przestaną mnie kompletnie obchodzić. Szkoda, tylko, że na bardzo krótki czas. Wiem, że choćby C.H. bardzo mnie zraniła, to ja wszystko zniosę. I jeszcze jej podziękuję. Za to, że wogule chce ze mną rozmawiać. Uzależniam się od nich. Od niej. Traktuję te przyjaźnie naprawdę poważnie. A przecież to tylko net. Praktycznie to przecież, nie dzieję się naprawdę. Jak można patrzeć w szklany ekran monitora i w jedej chwili, rozpłakać się bez powodu ? Albo z wielu powódów, bez jakiegoś konkretnego źródła ? Teoretycznie nie można. Bo komputer to przecież tylko maszyna. Ale jak jest naprawdę ? Ja tego nie wiem. Wiem, że nawet przez szklany monitor, czuję, to, co czuję i jest to dla mnie bardzo ważne. Ale ja nie chcę się uzależniać. Nie chcę istnieć, dla C.H.  i innych. Już czas, by istnieć dla siebie, nie dla nich. Jak im zależy, to oni będą istnieć dla mnie. Bo ja jużnie będę się poświęcać dla nich. Chcę wreszcie zrobić coś dla siebie. Tylko dla siebie. Od wczoraj nie korzystam z gadulca. To najbardziej beznamiętny i bezuczuciowy program, którym się posługiwałam. Nienawidzę go.  Ale jak można nienawidzić maszyny, która jest tylko maszyną i naprawdę..to nic nie znaczy ? Nie wiem. Czasami mam wrażenie, że nic nie wiem. Czasami myślę sobie, że wszsytkich was nienawidzę. Że nieanwidzę tego pieprzonego neta. A w mojej głowie, odzywa się pewnien głosik, zwany DM-em i złośliwie mówi o tym, że net jest dla ludzi samotnych. I ma rację. Jestem samotna. I nikt nawet nie wie jak bardzo..

Rożę w stronę śmierci. I uklęknę. Podam jej dłoń..

 

morderczyni : :