Say you love me, say you love me .. please.....
Komentarze: 6
Wiecie co mnie wkurza ? Ja. Przede wszystkim, ja siebie wkurzam. Dopiero, potem, wy. I nienawidzę tego uczucia, przez które jestem taka..obojętna..apatyczna. W poprzedniej notce, napisałam coś odwrotnego. Stwierdzam, że to hipokryzja, lub nieświadoma ironia. W obu przypadkach mam rację. Albo powinnam ją mieć, polegająć na mojej pokrętnej logice, na której nie można polegać. Tak, czy siak, mam kurew, mieszane uczucia odnośnie tego..hmm.."życia". Potrafię cały dzień się śmiać jak wariatka, a potem przepłakać całą noc, bez jakichś konkretnych powodów. Bez przerwy mam huśtawki nastrojów. Taka jestem. I jestem naprawdę zła. Na wszystko i na wszsytkich i jak już wyżej pisałam, najbardziej na siebie. Za to, że w pewnych momentach, chowam głowę w piasek, bo nie wiem, co zrobić. Za to, że nie pozwalam sobie pomóc. Może ja jestem jakąś masochistką, albo co ? O_o Raczej nie. Wątpię. Ja poprostu jestem inna. Psychiczna. Nazywać to można jak się chce, ale fakt jest faktem i zawsze nim będzie. Mogę wmówić sobie, że Go nie kocham i w to uwierzyć, prawda ? Tak najłatwiej. Ktoś, mi kiedyś powiedział, żebym nie przejmowała się niczym, bo i tak kiedyś wszsytko będzie tylko odległym wspomnieniem. Jeśli patrząc na z tego punktu widzenia, to całe życie, jest wspomnieniem. Może tak naprawdę jest. Czasami sie nad tym zastanawiam. Czasami wydaję mi się, że tak, byłoby lepiej. Chciałabym, żeby niektóre chwile nigdy się nie skończyły. Żeby niektóre wspomnienia wróciły..Kurew..mam coraz gorszy nastrój. Pewnie zaraz ostro się zdołuję, słuchając dołujących piosenek. Pewnei znowu przepłaczę całą noc w poszukiwaniu K.S, albo innej dorgiej mi osoby, o którą wymazałam z pamięci, albo przynajmniej starałam się ją wymazać. Czytałam kiedyś, że tak naprawdę niczego się nei zapomina, tylko że niechciane wspomnienia, ukrywa sie głęboko, głęboko w podświadomości. Podobno, przez takie wspomnienia powstają sny. Ale to tylko teoria. Nie chciałabym, żeby tak było.
Dodaj komentarz